środa, 23 maja 2012

Parowce – dawnych podróży czar

Dziś podróżuje się szybko i dosyć tanio. Lot samolotem trwa kilka godzin. Bilety są w różnych cenach, jednak widziałem bilety nawet po 4 złote (tak, słownie: cztery) do Norwegii.
Dawniej, w okresie międzywojennym, podróż za ocean to był ogromny wydatek. A podróż trwała kilka tygodni.
W takiej podróży statkiem było coś romantycznego, odkrywczego. Każdy z podróżników był niczym Krzysztof Kolumb odkrywający Amerykę.

Niech uroki takich podróży przybliżą stare fotografie.

Na początek S/S Kościuszko - zbudowany w 1915 roku przez Barclay Curle & Company w Glasgow dla rosyjskiego armatora Russian-American Line pływał początkowo jako "Caryca". Jego dalsze koleje były zawiłe – po zakończeniu wojny i krótkim epizodzie pod banderą duńską, trafił wreszcie do Polski. Tu pływał na liniach nowojorskiej i lewantyńskiej (wschodniej) oraz jako wycieczkowiec.


Podróż takim statkiem musiała być dość uciążliwa. Kotły opalane były węglem, a kominy potwornie dymiły. Założenie białej koszuli nie było zbyt mądrym krokiem. Pasażerowie rozstawiali leżaki wśród zwojów lin, łańcuchów i stalowych bębnów.

Dzisiaj transatlantyckie liniowce zastąpiły wycieczkowce. Już nikt nie wybiera się za ocean statkiem. Tak jak poniżej Pan Józef Miziołek wybrał się w rejs do Ameryki Południowej statkiem MV „Alcantara” Towarzystwa „Royal Mail Line”.

Napis na tablicy trzymanej przez oficera brzmi:

Grupa Pasażerów z Polski
Jadących Trzecią Klasą do
Ameryki Południowej Okrętem
Alcantaria Towarzystwa
Royal Mail Line
4 Lipiec 1928

Osoby ze zdjęcia nie wyglądają na bogatych utracjuszy. Należy więc sądzić, że Józef Miziołek był emigrantem szukającym lepszego życia za oceanem. Ciekawe, czy w Ameryce Południowej żyją jeszcze jego potomkowie?
Statkiem tym pływał również Jan Kiepura. We wrześniu 1929 roku na pokładzie MV "Alcantara" wracał do Europy z tournee po Ameryce Południowej rejsem z Buenos Aires.

Transatlantyckie liniowce oferowały bardzo zróżnicowany standard podróży, dla biednych i dla bogatych. Niektórzy pasażerowie pływali we wręcz pałacowych wnętrzach, jakie oferował na przykład liniowiec „Hamburg” należący do Towarzystwa „Hamburg-Amerika Line”.

Tutaj salon pierwszej klasy:


Salonik dla dam, również pierwszej klasy:


I pokład spacerowy – musiał być duży, bo pasażerom czas chyba się potwornie dłużył:


Aby jednak niektórzy mogli dobrzy bawić się na salonach statku przy dźwiękach orkiestry, wielu innych musiało się potwornie napracować. Parowiec zużywał ogromne ilości węgla. Trzeba było go jakoś załadować. Tak jak tu, parowiec S/S „Siberia” w porcie w Nagasaki w Japonii ładowany jest ręcznie z małych barek. Ludzie, w większości kobiety, ładują węgiel do wiklinowych koszy. Ustawieni piętrowo, stojąc na podwieszonych na linach platformach, podają sobie wypełnione węglem kosze z rąk do rak i wsypują węgiel do otwartych luków. Zgodnie z opisem zdjęcia statek wypływa niedługo w rejs do San Francisco. Podróż zajmie od 14 do 18 dni. Rekord załadunku węgla to 1210 ton w 3 godziny i 15 minut – wychodzi 372 tony na godzinę !!! Z użyciem wiklinowych koszy !!!



poniedziałek, 21 maja 2012

Las warmiński w maju

Wczorajsze zdjęcia z lasu.
Zieleń jest tak soczysta, że wydaje się zaraz wybuchnąć. I pokryć wszystko zielonym sokiem.


- Mamo, mamooooo ! A dlaczego te czarne jagody są czerwone ?
- Bo są jeszcze zielone, synku.

czwartek, 17 maja 2012

Olsztyn na starych zdjęciach / pocztówkach – 1968 rok


Tym razem seria pocztówek z 1968 roku. Specjalnie dla byłych mieszkańców Olsztyna, którzy dawno, dawno temu wyjechali, a dziś mieszkają gdzieś daleko - za górami, za lasami, za siedmioma morzami...

Pocztówki wydane zostały jako komplet w obwolucie, prawdopodobnie z przeznaczeniem do kupienia jako pamiątka z Olsztyna. Cena kompletu wynosiła 15 zł., cena pojedyńczej pocztówki 2 zł. Po przecenie komplet można było kupić już tylko za 3 zł.
Na początku lat 1970-tych popularne stały się pocztówki kolorowe. Starych czarno-białych nikt już nie chciał kupować. Przeceniano je wtedy nawet do 10 groszy za sztukę.
A dzisiaj wszystko się odwróciło. Bardziej wartościowe wśród zbieraczy i kolekcjonerów są te czarno-białe, wykonane w technice fotograficznej, a przez to zdecydowanie wyraźniejsze i czytelniejsze niż te kolorowe. Bardzo interesuje mnie to jak wygladał Olsztyn na starych fotografiach, prywatnych zdjęciach. Te ostatnie są jednak znacznie rzadziej spotykane. Dlatego też na blogu dużo częściej pojawiają się stare pocztówki.

Na razie pokazuję same pocztówki. W najbliższym czasie postaram się dołożyć współczesne ujęcia tych samych miejsc.


1. Na obwolucie – Ratusz. Kino „Odrodzenie” już nie istnieje. Widok ratusza przesłania jednak stara, wąska i już nieistniejąca kamienica stojąca wzdłuż ulicy 1-go Maja.


2. Widok z wieży zamkowej na dawny Plac Świerczewskiego, współcześnie Targ Rybny. Pięknie prezentują się wieże Ratusza i Kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa.


3. Wysoka Brama. Na narożnej kamienicy neon „Artykuły Sportowe”. Na ulicy stoją: samochód Warszawa 223 i motocykl Jawa.


4. Ulica Staromiejska pod Delikatesami. Dwie Warszawy 223 i jedna Warszawa „Garbus” – model  M-20.


5. Ulica Zwycięstwa, dziś Piłsudskiego. PDT „Dukat”, bary „Wars” i „Sawa”. Na ulicy stare autobusy: z lewej skręcający w ulicę Dąbrowszczaków stary San H01B, z prawej dwa autobusy San H25B lub H27B (z tej odległości trudno rozpoznać).
Stojący naprzeciwko ratusza okrąglak z napisem USŁUGI jest w trakcie budowy. Jest jeszcze bez szyb.





6. Zamek. Na pierwszym planie knajpa z piwem, popularna Niagara. Pomiędzy zamkiem a Niagarą, jakaś nieistniejąca już stara kamienica. Już wtedy była opuszczona. Widać, że okna są powybijane, niektóre pozabijane deskami.


7. Plac Bema i najpiękniejsza w Olsztynie kamienica. Jeszcze wtedy w pełni świetności. Dziś popadająca w ruinę, bo Miasto już tyle czasu nie może znaleźć poważnego kupca.


8. Stadion Leśny. Sam pamiętam czasy, kiedy co roku chodziłem tam na jakieś uroczystości, majówki itp. To w mojej ocenie największa porażka naszego Miasta. Dziś stadionu w zasadzie już nie ma. Natura bierze górę nad człowiekiem. Za kilka lat będzie tu rósł duży las.