wtorek, 28 stycznia 2014

Browary Warmińsko-Mazurskie Jurand


Ile razy przejeżdżam Aleją Wojska Polskiego koło byłego browaru, zawsze czuję pewien niesmak i żal. Jak można było zmarnować taki potencjał i jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Olsztyna? Browar został uruchomiony w 1878 roku. Pierwotnie należał do spółki Bayrisch-Bier-Brauerei F. Matern & Comp. Od 1886 roku browar przyjął nazwę Waldschlößchen Brauerei. Browar przetrwał dwie wojny światowe. Nie zaszkodził mu nawet PRL. A browar został zamknięty w czasach, kiedy gwałtownie zaczęło rosnąć spożycie piwa i udział tego trunku w ogólniej wartości spożywanego alkoholu w Polsce. Szkoda.
Browar rzeczywiście miał potencjał. Niech świadczą o tym krajowe i zagraniczne nagrody zdobywane przez piwa olsztyńskiego browaru. O jego renomie świadczy również fakt, że po likwidacji browaru, prawa do marek piwa Faustus, Heban i Koźlak zakupiła firma Barlan Beverages Group Sp. z o.o.
Browar został zamknięty w 2007 roku, tj. po 129 latach działalności.

Osobiście najbardziej lubiłem piwa Dublin i Heban. Jasne piwa jakoś mniej. Jakieś pół roku po zamknięciu browaru zobaczyłem jednym z olsztyńskich sklepów właśnie piwo Heban. Przetarłem oczy ze zdumienia. Wszystko się zgadzało. Etykiety dokładnie takie same, jak pamiętałem. Butelki były nawet ładniejsze, bo kapsle i szyjki pokryte zostały złotą folią aluminiową. Przyjrzałem się temu piwu bliżej i okazało się, że zostało wyprodukowane w Czechach. Wiedziony sentymentem zakupiłem 5 butelek. Podekscytowany wróciłem do domu i otworzyłem jedną. Nalałem do kufla i...  tu spotkał mnie zawód. Ten sam ciemny kolor, ale piwo było po prostu niesmaczne. Olsztyński Heban miał głęboki i szlachetny smak. A tu co? Zadziwiające. Kto jak kto, ale Czesi mając zakupioną olsztyńską recepturę i technologię produkcji, nie potrafili zrobić dobrego piwa?

Zdjęcia browaru zrobiłem w dniu 19 maja 2007 roku. Z tego co pamiętam był to ostatni dzień funkcjonowania browaru, a z pewnością ostatni dzień, w którym otwarte było „Jurandowe źródełko” – przyzakładowy sklepik w blaszanym kontenerze. Czytając w gazetach o zamknięciu browaru pojechałem do źródełka właśnie ostatniego dnia i zakupiłem większy zapas złotego i hebanowego płynu. Źródełko to było kultowym miejscem. Ceny piwa zawsze były tam bardzo atrakcyjne, zdecydowanie niższe niż w sklepach. Tego dnia wdałem się w rozmowę ze sprzedawczynią, również sfrustrowaną faktem likwidacji browaru z takimi tradycjami i osiągnięciami.


A na ostatnich zdjęciach - moje kufelki - to co mi po naszym browarze pozostało.










sobota, 25 stycznia 2014

Śladami rosyjskiego zaborcy – Ciechanów, cmentarz zwany „starym”

Wędrując śladami przodków w okolicach ostatniego listopadowego Święta Zmarłych, trafiłem na cmentarz parafialny w Ciechanowie przy ul. Płońskiej, zwany „starym”. To najstarszy zachowany cmentarz w Ciechanowie, gdzie grzebano zmarłych już od 1828 r. Znajdują się tu groby powstańców – weteranów powstania listopadowego (Wojciech Petrykowski) i styczniowego (August Gize, Antoni Roszko), mogiły poległych i pomordowanych w czasie wojny.
Jednak moją ciekawość najbardziej wzbudziły groby z rosyjskimi napisami i prawosławnymi krzyżami. To wspomnienie naszej trudnej historii. Pokoleń, które pamiętają czasy zaborów, nie ma już na tym świecie. Dlatego ja spoglądam na te groby już bez emocji i żadnego patriotycznego zadęcia. Są dla mnie wręcz bardzo interesującą pamiątką historyczną. A dzisiaj prawosławne krzyże, pamiątki po zaborcy, współistnieją sobie pokojowo z naszymi katolickimi krzyżami. I niech tak zostanie na zawsze.



Pierwszy grób, na który chcę zwrócić uwagę, to grób 15-letniej Katiuszy (po naszemu: Kasieńki) Stratonowicz. To przepiękny przykład sztuki. Jak ją nazwać: kamieniarską, zdobniczą, cmentarną? Nagrobek przybrał kształt krzyża w formie nieociosanych bel drewna, oplecionego pnączem. Pod krzyżem leży otwarta księga z nazwiskiem dziewczynki. Wszystko ma tu znaczenie symboliczne. I sam krzyż w formie drzewa i otwarta księga to symbole życia. A całość przykryta jest metalową altanką z kutym ogrodzeniem i blaszanym dachem, jakby przeniesioną wprost z ogródka, w którym bawiła się Katiusza.
Katiusza Stratonowicz - Катюша Стратонович – urodziła się 2 stycznia 1890 roku, zmarła 21 stycznia 1905 roku. Kim była? Zapewne córką oficera służącego w tutejszych koszarach, albo też jakiegoś wysokiego carskiego urzędnika przysłanego do Ciechanowa.
Widać, że śmierć dziecka jest trudna dla każdego rodzica, niezależnie od narodowości. Oceniając kształt nagrobka i kunszt jego wykonania, można się tylko domyślać, jak bardzo rodzice przeżyli śmierć swojej córki.

Można by rzec, parafrazując naszego poetę Jana Kochanowskiego:
„Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim
Moja droga Katiuszo tym zginieniem swoim...”







Druga ciekawostka to grób Iwana Maksymowicza Slipczenko (Иван Максимович Слипченко – to zapis we współczesnej transkrypcji). Slipczenko to carski oficer, podpułkownik służący w 32 Kremenczuckim Pułku Piechoty (32-й пехотный Кременчугский полк), stacjonującym do 1911 roku w ciechanowskich koszarach, przy obecnej ul. Wojska Polskiego. Urodził się w 1854 roku, zmarł w 1906 roku.
W tych samych koszarach w okresie międzywojennym stacjonował 11. Pułk Ułanów Legionowych im. Marszałka Edwarda Rydza Śmigłego.

Ciekawa jest historia samego 32 Kremenczuckiego Pułku Piechoty. W 1911 roku przeniesiono go do Warszawy. W sierpniu 1914 roku, kiedy rozpoczęła się I wojna światowa, pułk ten zaatakował Prusy i wziął udział w słynnej bitwie pod Tannenbergiem, wchodząc w skład:
- 2-ej Armii „Narew” pod dowództwem Generała Aleksandra Samsonowa,
- XV-go Korpusu pod dowództwem Generała Mikołaja Martosa,
- 8-ej Dywizji Piechoty.

Carski XV Korpus Armijny był jednym z pięciu korpusów biorących udział w Bitwie pod Tannenbergiem, centralnym, i jako taki przyjął na siebie najsilniejsze niemieckie uderzenie. Wielu zginęło, większość dostała się do niewoli wraz z Generałem Martosem, nielicznym udało się uciec.



Kolejne dwa ponad 100-letnie groby rosyjskich oficerów 32-go Kremeńczuckiego Pułku Piechoty. Obaj zmarli bardzo młodo. Chyba już nigdy nie dowiemy się w jakich okolicznościach. Pomniki stoją blisko siebie, niczym bracia, jak żadne inne na tym cmentarzu. Prawy niestety utracił krzyż.
W lewym grobie leży porucznk 32-go Kremenczuckiego Pułku Piechoty Fiodor (Teodor) Andriejewicz Zienow (Феодор Андреевич Зенов), który zmarł w 1900 roku w wieku 36 lat.
W prawym grobie - tym bez krzyża - leży Aleksander Nikołajewicz Prigorowski (Александр Николаевич  Пригоровскій), podporucznk 32-go Kremeńczuckiego Pułku Piechoty. Zmarł w 1898 roku w wieku zaledwie 26 lat.
Kim byli? Pewne elementy pisowni oraz tłumacz internetowy wkazują, że mogli być Ukraińcami w sużbie cara. Wszak Ukrainy, tak samo jak i Polski, nie było w tym czasie na mapie Europy.
Trudno to rozstrzygnąć, bo nie jestem językoznawcą. Mam wrażenie, że rosyjski jest tu pomieszany z ukraińskim. A może to kamieniarz był pochodzenia ukraińskiego i napisał nazwiska ze słuchu, tak jak umiał?










niedziela, 12 stycznia 2014

Olsztyńska Starówka - zdjęcia wieczorową porą

Kilka zdjęć starówki w Olsztynie zrobione wieczorową porą dzisiaj, to znaczy w dniu w którym gra tutaj Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Tłumów jeszcze nie ma, bo na to jest za wczesna pora.
Zdjęcia zrobione zupełnie przypadkowo, bez statywu - ale i tak wydaje mi się, że rekę mam jeszcze w miarę pewną - i bez lampy błyskowej, stąd ludzie na zdjęciach wyglądają trochę jak duchy.









poniedziałek, 6 stycznia 2014

Szisza – shisha – fajka wodna

Z serii: „Świat w stereoskopie”.
Szisza (arab. شيشة), zwana też nargilami (arab. نرجيلة) (nazwa pochodząca z Libanu) lub też argilą (arab. أرجيلة), lub hookah (arab. حقة, urdu حقہ) – to rodzaj fajki wodnej. Szisza pochodzi z Indii, jednak ogromną popularność zyskała później zwłaszcza w krajach arabskich, a ostatnio również w Europie.
Nie jestem oczywiście takim poliglotą, powyższe informacje zasięgnąłem z Wikipedii.

Jestem dosyć nowym sziszomaniakiem. Moją sziszę dostałem pod choinkę od Mikołaja rok temu. Od tego czasu bardzo mnie wciągnęła. Nie palę jej często, bo to nie papieros, gdzie wyskakuje się na dymka na kilka chwil. Palenie sziszy należy celebrować, wtedy daje największą przyjemność.
Palenie sziszy zamiast papierosów ma również tę zaletę, że przy zastosowaniu owocowych tytoniów, w domu pozostaje tylko ładny owocowy zapach. Żadnego nieprzyjemnego zapachu dymu tytoniowego. O wadach i zagrożeniach nie będę pisał. Kto chce się przestraszyć, niech poczyta sobie na Wikipedii.

A na fotografii stereoskopowej z 1901 roku:

„A Market Scene In Constatntinopole, Turkey” – handlarz palący sziszę w Konstantynopolu, dzisiaj to Istambuł, miasto leżące w połowie w Europie, a w połowie w Azji.

Zdjęcie anaglifowe po założeniu okularów jest wyraźnie lepszej jakości niż to pierwsze i daje znacznie więcej wrażeń wizualnych.



niedziela, 5 stycznia 2014

Ulica Grunwaldzka odzyskuje dawny blask


O budynkach w Olsztynie przy ulicy Grunwaldzkiej nr 31 i 33 już wcześniej pisałem przy okazji tematu  Czarna wołga i thriller u fryzjera .

Jak budynki wyglądały wcześniej, a jak dzisiaj, pokazują fotografie.

Oba budynki zostały w ostatnim czasie wyremontowane. Muszę przyznać, że z gustem. Tynki w kolorach mało krzykliwych, stonowanych, przypominających tradycyjne tynki mineralne. W tych czasach to sztuka, aby mając do dyspozycji nowe technologie i nowoczesne materiały, zachować umiar i powściągliwość w ich stosowaniu. A już najbardziej podoba mi się pomysł zachowania starych napisów i reklam odkrytych na ścianie kamienicy pod nr 31. Zawsze byłem przekonany, że od wiek wieków mieścił się tam zakład fryzjerski. Okazało się, że przed wojną mieściło się w tym miejscu coś w rodzaju sklepiku "z mydłem i powidłem", kiosku, a może sklepu kolonialnego? Z mieszaniny nałożonych na siebie kolejnych warstw napisów udało mi się wyłowić słowa „Tabak” i „Cigaretes”.


Tuż obok, obskurny dotąd budynek pod nr 33 zamienił się w gustowną restaurację pod nazwą „Fajferek”. Budynek został odnowiony ze smakiem. A nazwa restauracji nawiązuje do nazwy leżącego nieopodal, a osuszonego w XIX wieku, jeziora Fajferek. Żadnych obcojęzycznych zbitek słownych. Widać jakiś lokalny patriota i znawca historii Olsztyna ją wymyślił J