Równo 100 lat temu – 28 lipca 1914 roku – wybuchła
pierwsza wojna światowa.
Cesarz austriacki, później austro-węgierski, Franciszek
Józef I urodził się w Wiedniu w 1830 roku. Cesarzem został w 1848 roku, w wieku
18 lat. A żył aż 86 wiosen. Cesarzował zatem miłościwie wielu narodom aż 68
lat.
Dnia 28 czerwca 1914 roku w Sarajewie miał miejsce zamach na
austriackiego następcę tronu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Zginął wraz z
małżonką od kul zamachowca Gawriło Principa.
Lata poprzedzające bezpośrednio wybuch pierwszej wojny
światowej to okres wzrostu antagonizmów międzynarodowych, konfliktów
społecznych wewnątrz państw i waśni narodowościowych. Czytając wspomnienia z
tamtego okresu można zauważyć zadziwiający fakt – wszystkie narody pragnęły
wojny. Ludzie w jakiś pokrętny sposób wyobrażali sobie, że wojna przyniesie
zmiany na lepsze. Zapewne kosztem przeciwnika. Tak było w Wielkiej Brytanii,
Francji, tak było w Niemczech.
A w Warszawie ludność ogarnął patriotyczny szał
zadziwiającego rodzaju. Dotychczasowy wróg, zaborca i okupant – Rosja - okazał
się być wręcz przyjacielem. Ludzie chcąc walczyć przeciwko Niemcom zaczęli
zaciągać się na ochotnika do carskiej armii (wielu z nich zginęło wkrótce w bitwie
pod Tannenbergiem). A rosyjska elita – oficerowie i wyżsi urzędnicy –
ignorowani do tej pory i traktowani jako „persona non grata” – zaczęli być
zapraszani na salony !!!
Franciszek Józef był zwolennikiem wojny, następca tronu
Franciszek Ferdynand wręcz przeciwnie. Po śmierci Franciszka Ferdynanda nie
było już komu powstrzymać Cesarza. Sama śmierć następcy tronu dała mu wręcz
pretekst do wypowiedzenia Serbii wojny, co stało się w dniu 28 lipca 1914 roku
- równo 1 miesiąc po śmierci Franciszka Ferdynanda i dokładnie 100 lat temu.
Dzień ten uznaje się za początek pierwszej wojny światowej.
Zadziwiające, że Cesarz był tak porywczy i wywołał wojnę w
wieku 84 lat. Myślę jednak, że sytuacja w Europie była tak napięta, ze gdyby wojny
nie wywołały Austro-Wegry, zrobiłoby to jakieś inne państwo. To była kwestia
maksymalnie kilku miesięcy.
Od tej pory nic już nie było takie samo. Początkowy zapał do
wojny i uniesienie szybko przeminęły, utopione w hektolitrach żołnierskiej
krwi. Skończyła się „belle époque” – piękna epoka, którą ludzie mogli wspominać
już tylko z rozrzewnieniem.
Na pocztówkach i fotografiach Cesarz Franciszek Józef I i jego "Szwejki".
Ciekawe
OdpowiedzUsuń