poniedziałek, 12 października 2009

Sztafaż w fotografii

„Panta rei” powiedział Heraklit z Efezu. Wszystko płynie, wszystko na świecie jest zmienne. Tak samo zmienna jest moja wizja fotografii. Początkowo fotografując miasto i zabytki chciałem, aby były one idealnie czyste w formie. Dlatego często czekałem długie minuty, aż przejdą wszyscy przechodnie, przejadą wszystkie samochody, aby nic nie zakłócało harmonii zabytku. Dopiero wtedy zadowolony pstrykałem zdjęcie. Ile zmarnowanego czasu i energii !!! Dopiero po jakimś czasie spotkałem się ze starymi pocztówkami z Olsztyna. Przedstawiały dokładnie te miejsca, które uwieczniłem na swoich fotografiach. I te akurat stare pocztówki były tak samo beznadziejne jak moje zdjęcia. Nie przedstawiały nic więcej oprócz gołych budynków. W zasadzie niczym się nie różniły. Gdyby nie rodzaj papieru, to pomimo dzielących je blisko 100 lat, trudno byłoby odszyfrować które są stare i historyczne, a które współczesne.
I dopiero wtedy walnąłem się w głowę. Zrozumiałem, że trzeba fotografować w taki sposób, aby zdjęcia miały wartości historyczne i dokumentalne, żeby każde ujęcie niosło ze sobą ducha epoki. Od tej pory staram się postępować dokładnie odwrotnie. Robię fotografie dokumentujące oprócz głównego tematu tak przy okazji życie codzienne, jakiś motyw charkterystyczny dla współczesności, która przecież jutro, za tydzień, czy za rok - stanie sie przeszłością. Czasami czekam specjalnie, aż upatrzony przechodzień wejdzie mi w kadr i tym samym uzupełni kompozycję fotografii.
Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że to co robię to jest często SZTAFAŻ.
Sztafaż – to (z niemieckiego: Staffage od ausstaffieren czyli „przyozdabiać”) są zgodnie ze szkolną definicją - postaci ludzkie i zwierzęta oraz inne dodatkowe motywy ożywiające kompozycję obrazu lub fotografii, nie odciągające jednak uwagi odbiorcy od głównej treści dzieła.
Sztafaż w fotografii był stosowany już od wielu lat. Przykład to stara stereofotografia z Chin. Mur Chiński sam w sobie byłby trochę nudny. Postać Chińczyka trochę go ożywia:



Jeszcze bardziej ożywiają obraz trzy kobietki przed Łukiem Triumfalnym Cesarza Konstantyna w Rzymie. Z prawej widać Koloseum:



A już najciekawsza jest stara pocztówka przedstawiająca świątynię w Karnaku, Egipt. Najciekawsza, bo to najbardziej prymitywna forma sztafażu, jaką widziałem:

Biedny, bosy Egipcjanin dostał pewnie jakiegoś marnego piastra w zapłacie za to, że usiadł na stopie posągu i pozwolił zrobić sobie zdjęcie. Co za nienaturalna sytuacja. Jednak sama fotografia nabiera innej wartości. Pokazuje jak wyglądali prości Egipcjanie w dawnych czasach. Dziś zapewne najczęściej spotkalibyśmy ich w dżinsach.

A to mój przykład z Olsztyna. Dwie fotografie tego samego miejsca – piękna willa na rogu ulic Kościuszki i Niepodległości:


Na pierwszym zdjęciu sama willa. Na drugim willa ze sztafażem w postaci przejeżdżającego samochodu. Drugie zdjęcie ma niepowtarzalną zaletę – dzięki rozszyfrowaniu marki i modelu samochodu możemy je datować z błędem +/- 10 lat. Pierwsza fotografia mogła być zrobiona równie dobrze wczoraj, jak i 50 lat temu.
A wracając do samej willi – to willa rodziny Hermenau. Zbudował ją w 1902 roku Conrad Hermenau, potomek starej olsztyńskiej rodziny kupieckiej i fabrykanckiej. Był on szefem firmy prowadzącej tartak parowy i skład drewna „Conrad Hermenau & Co”, ulokowanej w pobliskiej dzielnicy przemysłowej w zakolu Łyny. Willa jest przepiękna. Zawsze przyglądam się jej będąc w okolicy, a szczególnie oczu nie mogę oderwać od drewnianego rzeźbionego balkonu. Zapewne zachwycał się nią również Wolfgang Hermenau, który był kolejnym i ostatnim niemieckim właścicielem samej willi, jak i tartaku. Wolfgang Hermenau był członkiem Volkssturmu. Zginął niedaleko swojej willi w nocy z 21 na 22 stycznia 1945 roku w walce z atakującymi od strony Kolonii Mazurskiej oddziałami Armii Czerwonej.

8 komentarzy:

  1. Fajny blog Wujek :) gdybym wiedziała, że masz taki talent pisarski, to bym Cię poprosiła o pomoc w pisaniu pracy ;) Życzę wytrwałości w pisaniu, bo notki są ciekawe. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. W przypadku zdjęć stereoskopowych sztafaż stosowany był i jest najczęściej w celu zwiększenia planów obrazu. Im więcej jest planów tym lepsze wrażenie głębi. Tomek

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, pierwsza fotografia niestety nie mogła być zrobiona 50 lat temy, a jedynie 27. Wtedy do gruntownie przebudowano ul Niepodległości. To tak ku potomności, bo myślę, że pan o tym wie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Porządny artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam podobne spostrzeżenia, też w podobny sposób uczyłem się patrzeć na fotografie. A do "rudego" uwaga (choć może jej już nie przeczyta)... trzeba się nauczyć czytać tekst ze zrozumieniem, była taka lekcja w podstawówce....
    Roman.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki anonimowy Romanie. Tak naprawdę obaj - i Ty i rudy - macie po trosze rację. Rzeczywiście 27 lat wcześniej (już 28) przebudowano tu ulicę i przesunięto ogrodzenie o ileś tam metrów. Jednak Romanie masz również rację. W moim tekście meritum sprawy jest FOTOGRAFIA, a nie historia poszerzania ulic miasta. I przyznaję się, że zapomniałem o fakcie przebudowy, chociaż jak przez mgłę pamiętam jeszcze wąską ulicę w tym miejscu. Myślę także, ze niewielu miszkańców naszego miasta pamięta, w którym miejscu stało wtedy ogrodzenie, a w którym miejscu biegł chodnik. Jednak to z punktu widzenia rozważań nad problemem sztafażu w fotografii wydaję się być mało istotne.
    Dziękuję jednak wszystkim za zainteresowanie tematem i pozdrawiam. Krzysztof.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czysto fotograficznie to jednak wolę willę bez rupiecia. Sztafaż z postaciami ludzkimi - to rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cha cha cha ! Piotrze, uśmiałem sie bardzo. Spostrzeżenie niezwykle celne. To auto to rzeczywiście rupieć. Jakoś do tej pory nie zwróciłem na to uwagi. Ale kiedy robiłem tę fotografię dosłownie kilka lat temu, zamieszczone na niej auto niczym się nie wyróżniało od pozostałych - po prostu przeciętny model, jeden z wielu. I okazuje się, że upływ czasu nie jest widoczny najbardziej po ludziach, dorastających dzieciach, rozbudowującym się mieście itp. - a właśnie po starzejących się samochodach. Pięć lat w historii motoryzacji to epoka. I mamy tu dzięki Piotrowi epokowe odkrycie: największy wpływ na wygląd miasta mają nie nowe budynki, ulice, centra handlowe, a właśnie nowe samochody. I to przy zerowym zaangażowaniu Urzędu Miasta i Prezydenta Olsztyna :)

    OdpowiedzUsuń