sobota, 27 marca 2021

Olsztyn, ul. Kołobrzeska i kiosk RUCHu

 


Kiosk RUCHu. Kiedyś to codzienność. Stał taki praktyczne na każdym rogu. To główny punkt, w którym kupowało się gazety, papierosy, proszek do prania. Dziś w każdym większym sklepie jest prawie wszystko, zaś kioski RUCHu zaczęły niepostrzeżenie znikać z naszych ulic. Dziś popatrzyłem na ten kiosk z sentymentem. W takim kiosku robiłem zakupy już jako kilkuletni chłopiec. Znajoma kioskarka często wpuszczała mnie do środka. Pamiętam cudowny, silny zapach mieszaniny tytoniu, farby drukarskiej i proszku do prania. Pani kioskarka często pozwalała mi sprzedawać. Podawałem papierosy, gazety, a nawet wydawałem resztę. To była najwspanialsza zabawa na świecie.

Podobnych wolnostojących kiosków chyba jeszcze kilka zostało w Olsztynie. Pomożecie mi je zlokalizować?

A obok kiosku inny relikt dawnych czasów - typowy drewniany warzywniak rodem z lat 80-tych, pomalowany brązową farbą. W momencie ich budowy był to szczyt elegancji i ozdoba ulicy. Tak to pamiętam. Dziś wszystko sie zmieniło. Tu warzywniak jest już nieczynny. Ruina podobego warzywniaka stała jeszcze do zeszłego roku na ulicy Grunwaldziej. Dobrze, że w końcu został rozebrany.








środa, 24 marca 2021

Wenecja na starych fotografiach

 


Ah, Venezia !!!

Stara fotografia to jedna z moich pasji. Zwykle po pobycie w jakimś atrakcyjnym miejscu, szukam jego starych fotografii i pocztówek. Porównuję jak było kiedyś, a jak jest teraz. Tym razem jest odwrotnie. W Wenecji jeszcze nie byłem, a zafascynowały mnie jej stare, ręcznie kolorowane fotografie. Mam więc kolejny cel w życiu - odwiedzić piekną Wenecję. Oczywiście śladami starych fotografii. A także śladami Indiany Jonesa ("Indiana Jones i Ostatnia Krucjata") lub też Jamesa Bonda ("Pozdrowienia z Rosji", "Moonraker", "Casino Royale"). Pamiętacie te filmy? Rozpoznajecie miejsca, w których działa się ich akcja?

Fotografie pochodzą ze starego albumu z podróży przez 4 kraje, która odbyła się w 1952 roku. Opis na pierwszej stronie albumu brzmi:

Podróż z Vierländer Express  

od 30 maja do 7 czerwca 1952

Austria, Szwajcaria, Włochy, Triest

"Vierländer Express" to pociąg, którym odbyła się podróż. Jego nazwę możemy przetłumaczyć jako "Ekspres w 4 krajach". Zaraz, zaraz, jakich czterech? Przecież Triest to nie państwo, a miasto położone we Włoszech !!!

I tu pomocny okazał się internet. Wszystko się zgadza. W 1947 traktat paryski ustanowił Wolne Terytorium Triestu, które składało się z dwóch stref: strefę A stanowił Triest z wąskim pasem wzdłuż wybrzeża, strefę B stanowiła północno-zachodnia część Istrii z miastami Koper i Buje. Tymczasowo strefa A miała pozostawać pod wojskową administracją USA i Wielkiej Brytanii, strefa B – Jugosławii. Jednak niezależnoć Triestu nie trwała długo. Już 5 października 1954 roku Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Jugosławia zawarły porozumienie w formie memorandum, zgodnie z którym większość strefy A (wraz z Triestem) została przyłączona do Włoch, a strefa B wraz ze skrawkiem strefy A została przekazana Jugosławii.

Fotografie są numerowane. Stanowiły pamiątkę zakupioną w Wenecji. Dziś kolorowanie jest łatwiejsze. Kolorujemy jedną fotografię w programie graficznym i możemy ja wydrukować w tysiącach egzemplarzy. A wyobrażacie sobie ile pracy musiało kosztować ręczne pokolorowanie na przykład tysiąca kompletów takich pamiątek z Wenecji?

A swoją drogą nasuwa mi się pytanie. Kim byli właściciele tego albumu? Kogo w zniszczonych Niemczech, zaledwie kilka lat po wojnie, stać było na taką podróż?



























wtorek, 16 marca 2021

HETZER z Juraty w Wilczym Szańcu w Gierłoży

 


Jagdpanzer 38(t) Hetzer - samobieżne działo przeciwpancerne, produkowane od kwietnia 1944 roku. Niemcy do końca wojny wybudowali łącznie 2584 wozy tego typu w różnych wersjach, głównie w czeskich zakładach Škody. Hetzer był bardzo udaną konstrukcją – tani w produkcji i bardzo skuteczny.

Pojazd widoczny na zdjęciach został wydobyty z morza w okolicach Juraty w 2007 roku.

Fakt, że w okolicach Juraty stoi ten pojazd, nie był niespodzianką. Okoliczni mieszkańcy wiedzieli o nim już wcześniej. Kiedy byłem w 2005 roku w Juracie, zaszedłem do miejscowej winiarni (ciekawe czy jeszcze istnieje?). To była taka mała „dziupla”, urządzona bardzo prosto, a zarazem bardzo klimatycznie. Jej ściany wewnątrz całe były oklejone starymi powiększonym zdjęciami okolicznych plaż i wypoczywających na tych plażach plażowiczów. Lubiłem im się przyglądać. A grzane wino było wyśmienite. Tam też spotkałem bardzo sympatycznego młodego człowieka, który opowiedział mi ciekawą historię, że niedaleko za Juratą, w kierunku Helu, w morzu zatopiony jest „jakiś czołg”. Z opowieści wynikało, że kiedy jest odpływ, z morza wystaje niewielki jego fragment. Bardzo się wtedy zdziwiłem, bo nie wiedziałem, że na Bałtyku widoczne są pływy morza. I wkrótce, ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że człowiek ten mówił prawdę, a wydobyty Hetzer zaprezentował się w całej okazałości.

W zeszłym roku będąc na wycieczce w „Wilczym Szańcu”, mogłem w końcu zobaczyć Hetzera z Juraty na własne oczy. Obecnie można go oglądać w dawnym garażu parku samochodowego Adolfa Hitlera, w którym urządzono wystawę pojazdów militarnych. Został pomalowany w barwy „Chwata” – słynnego Hetzera zdobytego przez powstańców warszawskich. Hetzer ten jest nieco uszkodzony. Znawcy mówią, że został trafiony sowieckim pociskiem kumulacyjnym w jedno z kół jezdnych. Pocisk eksplodował pomiędzy kołem a burtą.

Ale wróćmy jeszcze do sympatycznego młodzieńca z Juraty. Oprócz historii o „jakimś czołgu” w morzu, opowiedział mi jeszcze historię o dwóch niemieckich ciężarówkach, znajdujących się w okolicy. Historia „jakiegoś czołgu” okazała się prawdziwa…












niedziela, 7 marca 2021

Ostatni budynek dawnych koszar przy ulicy Kromera w Olsztynie zmienił oblicze

 


Po dawnych koszarach przy ulicach Kromera i Jagiełły w Olsztynie do dziś pozostało niewiele. Budynek przy ul. Kromera nr 5 i przybudówka z nr 7. Budynki te zostały właśnie zaadaptowane na hospicjum dla dzieci, które prowadzone będzie przez Caritas.

Przyznam, że jeżeli chodzi o remonty zabytkowych budynków, jestem tradycjonalistą. Zwykle chciałbym, aby budynek po remoncie wyglądał jak przed laty, w tym przypadku jak pod koniec XIX wieku. Nieprzychylnie patrzę na wszelkie zmiany. Zdaję sobie jednak sprawę, że znalezienie inwestora dla takiego budynku nie jest łatwe. A inwestor zwykle chciałby dostosować budynek do potrzeb swojej działalności. Mamy więc dylemat: „nie oddać ani guzika” i pozwolić na dalsze niszczenie zabytkowego budynku, czy też przymknąć oko na wprowadzane zmiany i ten budynek uratować. W tym akurat przypadku nie mam wątpliwości, że to drugie rozwiązanie było rozwiązaniem słusznym. Efekt remontu jak dla mnie jest naprawdę dobry. Wprowadzone adaptacje to rozbudowa o parterową strefę wejściową i o kaplicę z prawej strony wejścia.

Popatrzcie na zdjęcia. Moim zdaniem nowe elementy budynku bardzo ładnie komponują się z zabytkową bryłą.

Koszary przy ulicach Kromera i Jagiełły były pierwszymi koszarami zbudowanymi w Olsztynie. Powstały w 1884 roku i stacjonował w nich początkowo batalion strzelców. Później różne inne jednostki – np. w 1914 roku z koszar tych wymaszerował bronić Prus Wschodnich przed rosyjską nawałą (Armia Narew Generała Samsonowa) jeden z batalionów olsztyńskiego 150. pułku piechoty, aby przelać swą krew w okolicy miejscowości Frąknowo. Po wojnie budynki koszar zostały zaadaptowane na mieszkania, a w latach 80-ch XX wieku – wyburzone.

Zachowany budynek to budynek odwachu – zawierał pomieszczenia dla żołnierzy pełniących wartę. To co cieszy, to dbałość o detale. Zachowano stare wsporniki na zewnętrzne instalacje elektryczną i telefoniczną. Wyremontowano również malutki budyneczek nieznanego mi przeznaczenia na zapleczu budynku, a wyglądający jak jakiś kurnik. 





Tu jeszcze w trakcie remontu w październiku 2020 roku.