niedziela, 5 marca 2017

Pomnik na placu Konsulatu Polskiego - Maszkara, Barbapapa...


Olsztyn w PRL. 
Rok 1979.
Dziś seria kolejnych fotografii, które otrzymałem od pana Darka Orzol.
Te fotografie to białe kruki. Przedstawiona na nich instalacja-pomnik na placu Konsulatu Polskiego w Olsztynie był tak brzydki, że chyba mało kto odważył się go fotografować. Tęskniłem za tym brzydactwem, a dziś z rozrzewnieniem patrzę na te fotografie. 
Chodząc do pobliskiego liceum, na lekcji wychowania plastycznego musieliśmy narysować to coś w ołówku. Naprawdę była to trudna sztuka, te krągłe kształty nie dawały się łatwo odwzorować. Wydaje mi się, że udało mi się tę rzeźbę narysować dosyć wiernie. Jednakże pani nauczycielka wychowania plastycznego nie podzieliła mojego zdania i dostałem za moje arcydzieło tylko "tróję".

My z kolegami i koleżankami z klasy mówiliśmy na to coś "Barbapapa". Pan Darek mówił "Maszkara". 
Pamiętacie jakieś inne nazwy tego pięknego szkaradztwa?


Dodano 06.03.2017.:

Oto co udało się jeszcze ustalić dzięki mieszkańcom Olsztyna: Barbapapa, glut, maszkara, flaki, kupa dinozaura (takie nazwy funkcjonowały wśród mieszkańców) - to pomnik, rzeźba, fontanna, a raczej instalacja artystyczna łącząca w sobie wszystkie te trzy elementy, autorstwa artysty malarza i plastyka Sylwina Mydlaka.

Sylwin Mydlak wcale nie był rzeźbiarzem, a malarzem, który skończył wydział sztuk UMK w Toruniu. Był to człowiek z fantazją, nietuzinkowy. Latał również na szybowcach. Ludzie, którzy go znali, wspominają go z dużą sympatią.
Bardzo awangardowa jak na czasy PRL rzeźba-fontanna-instalacja stanęła na ówczesnym placu Nowotki w latach 70. ubiegłego wieku. Zbudowana była z tworzyw sztucznych. Na wewnętrzną konstrukcję z włókna nałożono matę szklaną i pokryto ją żywicą niczym współczesne łodzie żaglowe.
Niestety rzeźba nie była konserwowana. Początkowo z górnych otworów wypływała woda wpadając do otworów dolnych. Dość szybko rzeźba utraciła swoje źródełko. Później dewastacji ulegała sama skorupa rzeźby wykonana z maty szklanej. Podobno upodobały ją sobie szczury, które wygryzały w rzeźbie kolejne dziury. Ostatecznie rzeźba została zdemontowana w 1997 roku.
 



6 komentarzy:

  1. U nas w domu mówiło się "nocniki" A mieszkaliśmy tuż obok na Warmińskiej 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro rzeźbę zdemontowano, czy wiadomo, gdzie jest "składowana"? A może wylądowała na wysypisku..., co było by niefajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno była już na tyle zniszczona, ze wylądowała na wysypisku... :(

      Usuń
  3. "krowa" to kolejna nazwa a plac to "Kapselplac"

    OdpowiedzUsuń
  4. Sylwin Mydlak był kochanym, serdecznym, wesołym człowiekiem. Postawny, jowialny, w charakterystycznym bereciku, z donośnym głosem, zawsze roześmiany...

    OdpowiedzUsuń
  5. "Koźle wymiona" ja ją znałem pod taką nazwą. Była paskudna. Ale wydaje mi się, że jej umiejscowienie było "nietrafione", chyba lepiej wyglądałaby w parku koło zamku, nad Łyną. Tam nie raziłaby tak swoją formą.

    OdpowiedzUsuń