Cóż to za szczęście. W 2010 roku dzięki aktywności kilku pozytywnie zakręconych osób udało się wpisać stare pochodzące z 1903 roku wiaty na Dworcu Zachodnim w Olsztynie do rejestru zabytków. To prawdziwe szczęście, że mamy w Olsztynie kilku takich ludzi, ideowców, organizatorów kilku olsztyńskich Stowarzyszeń, którzy gotowi są walczyć nawet z wiatrakami, aby obronić zanikające ślady olsztyńskiej historii.
Użyłem tu słowa „walka” niestety, ponieważ w wielu przypadkach na tym polega właśnie próba przeciwdziałania zniszczeniom dokonywanym w trakcie realizacji wielkich inwestycji miejskich. Walka ta ma duże szanse powodzenia, o czym świadczy wpisanie rzeczonych wiat do rejestru zabytków. Dzięki tej walce nowe wiaty od strony ulic Artyleryjskiej i Konopnickiej będą podobne do tych zabytkowych. Ale ile trzeba było tu starań, aby decydenci przekonali się do potrzeby ich przeprojektowania. Niestety najbardziej popularna jest w naszym życiu zasada działań po najmniejszej linii oporu – najprościej, najszybciej, najtaniej. Przy takim podejściu nasze miasto będzie jednak betonową pustynią, bez charakteru, podobną do tysięcy miast na całym świecie. Tfu. Pomyłka. Będziemy ewenementem. Negatywnym przykładem. Na świecie coraz bardziej dba się o zabytki i harmonijne połączenie starego z nowym.
Tak więc pamiętając o dotychczasowych przejściach Dworca Zachodniego i czytając kolejne prasowe informacje na temat sposobu renowacji wiat z Dworca Zachodniego – jestem pełen obaw. Raz czytam o tym, że w wiatach będą zamontowane szyby z poliwęglanu. Innym razem, że będzie to szkło zbrojone.
A ja APELUJĘ DO WSZYSTKICH OSÓB ODPOWIEDZIALNYCH ZA RENOWACJĘ WIAT – dołóżcie należytej staranności wykonując swoją pracę i pogrzebcie trochę w archiwach, porozmawiajcie ze starszymi ludźmi pamiętającymi dworzec przed laty – aby ustalić jak wiaty wyglądały naprawdę. W KOŃCU SĄ ZABYTKIEM !!!
Ja ze swej strony mogę trochę podpowiedzieć. Będąc pacholęciem często jeździłem pociągami. Wsiadałem na Dworcu Zachodnim. Pamiętam, że szyby w wiatach były często potłuczone przez chuliganów. Nawet te ze szkła zbrojonego montowanego n-ty raz. Ale schodząc schodami w dół, kiedy świeciło słońce, zawsze fascynowała mnie jedna rzecz – WITRAŻE - tafle szkła koloru burgunda, czerwonego wina albo też ciemnokrwiste. Nie wiem jak określić dokładnie ten kolor. Jednak to nie były witraże. To były pozostałości starego oryginalnego oszklenia wiat. Nie pozostało tych kolorowych szybek wtedy wiele, w zasadzie tylko na szczytowych ścianach wiat, w górnych partiach, czyli tam gdzie nie mogli dosięgnąć chuligani. Jednak na podstawie tych zachowanych kilku szybek mogłem sobie odtworzyć prawdopodobny oryginalny wygląd wiat. Kolorowe szybki zamontowane były tylko w tych wąskich pasach okalających większe „człony” ścian. Według mnie wiaty oryginalnie wyglądały tak:
Myślę, że tak wyglądające wiaty ładnie współgrałyby z bryłą dworca po przebudowie przedstawioną w podobnej szacie kolorystycznej, którą zaproponowali członkowie Forum Rozwoju Olsztyna.
Oryginalnie Dworzec Zachodni był drewniany i nic dziwnego, że nie zachował się do dzisiaj. Ale pozostały jeszcze stare barierki przy schodach. Sądząc po stylistyce wykonania, pochodzą również co najmniej z okresu międzywojennego. Warto byłoby je zachować, odnowić, dorobić brakującą kulę. Obawiam się, aby barierki te nie poszły przypadkiem na złom w trakcie remontu budynku dworca.
Użyłem tu słowa „walka” niestety, ponieważ w wielu przypadkach na tym polega właśnie próba przeciwdziałania zniszczeniom dokonywanym w trakcie realizacji wielkich inwestycji miejskich. Walka ta ma duże szanse powodzenia, o czym świadczy wpisanie rzeczonych wiat do rejestru zabytków. Dzięki tej walce nowe wiaty od strony ulic Artyleryjskiej i Konopnickiej będą podobne do tych zabytkowych. Ale ile trzeba było tu starań, aby decydenci przekonali się do potrzeby ich przeprojektowania. Niestety najbardziej popularna jest w naszym życiu zasada działań po najmniejszej linii oporu – najprościej, najszybciej, najtaniej. Przy takim podejściu nasze miasto będzie jednak betonową pustynią, bez charakteru, podobną do tysięcy miast na całym świecie. Tfu. Pomyłka. Będziemy ewenementem. Negatywnym przykładem. Na świecie coraz bardziej dba się o zabytki i harmonijne połączenie starego z nowym.
Tak więc pamiętając o dotychczasowych przejściach Dworca Zachodniego i czytając kolejne prasowe informacje na temat sposobu renowacji wiat z Dworca Zachodniego – jestem pełen obaw. Raz czytam o tym, że w wiatach będą zamontowane szyby z poliwęglanu. Innym razem, że będzie to szkło zbrojone.
A ja APELUJĘ DO WSZYSTKICH OSÓB ODPOWIEDZIALNYCH ZA RENOWACJĘ WIAT – dołóżcie należytej staranności wykonując swoją pracę i pogrzebcie trochę w archiwach, porozmawiajcie ze starszymi ludźmi pamiętającymi dworzec przed laty – aby ustalić jak wiaty wyglądały naprawdę. W KOŃCU SĄ ZABYTKIEM !!!
Ja ze swej strony mogę trochę podpowiedzieć. Będąc pacholęciem często jeździłem pociągami. Wsiadałem na Dworcu Zachodnim. Pamiętam, że szyby w wiatach były często potłuczone przez chuliganów. Nawet te ze szkła zbrojonego montowanego n-ty raz. Ale schodząc schodami w dół, kiedy świeciło słońce, zawsze fascynowała mnie jedna rzecz – WITRAŻE - tafle szkła koloru burgunda, czerwonego wina albo też ciemnokrwiste. Nie wiem jak określić dokładnie ten kolor. Jednak to nie były witraże. To były pozostałości starego oryginalnego oszklenia wiat. Nie pozostało tych kolorowych szybek wtedy wiele, w zasadzie tylko na szczytowych ścianach wiat, w górnych partiach, czyli tam gdzie nie mogli dosięgnąć chuligani. Jednak na podstawie tych zachowanych kilku szybek mogłem sobie odtworzyć prawdopodobny oryginalny wygląd wiat. Kolorowe szybki zamontowane były tylko w tych wąskich pasach okalających większe „człony” ścian. Według mnie wiaty oryginalnie wyglądały tak:
Myślę, że tak wyglądające wiaty ładnie współgrałyby z bryłą dworca po przebudowie przedstawioną w podobnej szacie kolorystycznej, którą zaproponowali członkowie Forum Rozwoju Olsztyna.
Oryginalnie Dworzec Zachodni był drewniany i nic dziwnego, że nie zachował się do dzisiaj. Ale pozostały jeszcze stare barierki przy schodach. Sądząc po stylistyce wykonania, pochodzą również co najmniej z okresu międzywojennego. Warto byłoby je zachować, odnowić, dorobić brakującą kulę. Obawiam się, aby barierki te nie poszły przypadkiem na złom w trakcie remontu budynku dworca.
Też się przyglądam renowacji i czekam co się wyłoni spod rusztowań i plandek. Jakiś promyk nadziei jest, chociaż jak zwykle u nas więcej złych emocji i wątpliwości się wkrada...
OdpowiedzUsuńZ ochroną zabytków chyba jednak w wielu polskich miastach nie jest tak, jak być powinno. Pod koniec zeszłego roku białostocki konserwator zabytków pozwolił wyburzyć najstarszy XIX-wieczny drewniany budynek przy ulicy Słonimskiej. W lutym zburzono drewniany dom pierwszego po I wojnie światowej prezydenta Białegostoku Bolesława Szymańskiego. Był tam na herbacie Piłsudski. Ech... chciałoby się powiedzieć.
OdpowiedzUsuńDanielu, to co piszesz jest straszne. Będąc mieszkańcem Olsztyna zazdroszę mieszkańcom Białegostoku. Tego, że mogą interesowac się historią swojego regionu, która jest jednocześnie historią polskości, że mogą dbać o polskie zabytki. Do Olsztyna nie przyjeżdżał Piłsudski, a zabytki o które możemy sie troszczyć, interesować się nimi - to głównie zabytki związane z pruską i niemiecką historią miasta.
OdpowiedzUsuńAle jak to się mówi - bliższa koszula ciału. Taka jest nasza natura, że interesujemy się głównie hostorią regionu w którym mieszkamy. Jednak z powyższych względów jest we mnie jakieś poczucie historycznego niezaspokojenia. I dlatego też zupełnie nie mieści mi się w głowie, że oficjalnie i w świetle prawa można było zniszczyć dom Prezydenta Szymańskiego - świadectwo polskiej historii Białegostoku.
Krzysztofie, zajrzyj do poniższego artykułu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20120227%2FBIALYSTOK%2F27554757
Jeszcze 10 listopada uczestniczyłem w wycieczce śladami Józefa Piłsudskiego w Białymstoku, na której dyrektor Muzeum Podlaskiego, Andrzej Lechowski mówił, że warto zachować ten drewniany budynek dla potomności...
Sam jestem ciekaw co z tego wyniknie.Tradycyjny brak pieniędzy spowoduje że wyjdzie tak jak zwykle czyli "pożal się panie Boże".Dworzec zachodni to mała stacja i jeżeli z remontem są takie problemy to aż strach pomyśleć co się będzie działo z dworcem głównym.
OdpowiedzUsuńKolor ciemnego czerwonego wina na zamieszczonej powyżej kolorowanej fotografii wyszedł mi trochę zbyt jasny. W rzeczywistości te kolorowe szybki były tak ciemne, że w zasadzie nieprzezroczyste. A głębia koloru, która mnie tak fascynowała, widoczna była dopiero przy patrzeniu przez takie szkło pod słońce. W pochmurne dni szybki wydawały sie prawie czarne.
OdpowiedzUsuńA ja to bym chciala zapytac czy nie posiada Pan moze (lub ktos z odwiedzajacych te strone) zdjec starego drwenianego dworca zachodniego, szukalam w necie, ale jakos slabo!!! Pamietam piec kaflowy z wnetrza....grzal zima ;)
OdpowiedzUsuńTen kaflowy piec zapewne stał w poczekalni, w przybudówce po lewej stronie, wchodząc od strony ulicy po schodach? Za to wychodząc na peron po prawej był jakiś bar - mordownia z wyszynkiem. Sprzedawali tam piwo. Tłum jak cholera, smród, trudno tam było wejść.
OdpowiedzUsuńStarych fotografii drewnianego dworca niestety nie spotkałem, choć od dawna na takie poluję.
Dwa ujęcia drewnianego dworca z okresu II WŚ są na forum miłosników kolei: http://www.ruciane-nida.org/kmk/viewtopic.php?t=903 pozdrawiam, pucior
OdpowiedzUsuńFantastyczne ! Dzięki.
Usuń