sobota, 25 stycznia 2014

Śladami rosyjskiego zaborcy – Ciechanów, cmentarz zwany „starym”

Wędrując śladami przodków w okolicach ostatniego listopadowego Święta Zmarłych, trafiłem na cmentarz parafialny w Ciechanowie przy ul. Płońskiej, zwany „starym”. To najstarszy zachowany cmentarz w Ciechanowie, gdzie grzebano zmarłych już od 1828 r. Znajdują się tu groby powstańców – weteranów powstania listopadowego (Wojciech Petrykowski) i styczniowego (August Gize, Antoni Roszko), mogiły poległych i pomordowanych w czasie wojny.
Jednak moją ciekawość najbardziej wzbudziły groby z rosyjskimi napisami i prawosławnymi krzyżami. To wspomnienie naszej trudnej historii. Pokoleń, które pamiętają czasy zaborów, nie ma już na tym świecie. Dlatego ja spoglądam na te groby już bez emocji i żadnego patriotycznego zadęcia. Są dla mnie wręcz bardzo interesującą pamiątką historyczną. A dzisiaj prawosławne krzyże, pamiątki po zaborcy, współistnieją sobie pokojowo z naszymi katolickimi krzyżami. I niech tak zostanie na zawsze.



Pierwszy grób, na który chcę zwrócić uwagę, to grób 15-letniej Katiuszy (po naszemu: Kasieńki) Stratonowicz. To przepiękny przykład sztuki. Jak ją nazwać: kamieniarską, zdobniczą, cmentarną? Nagrobek przybrał kształt krzyża w formie nieociosanych bel drewna, oplecionego pnączem. Pod krzyżem leży otwarta księga z nazwiskiem dziewczynki. Wszystko ma tu znaczenie symboliczne. I sam krzyż w formie drzewa i otwarta księga to symbole życia. A całość przykryta jest metalową altanką z kutym ogrodzeniem i blaszanym dachem, jakby przeniesioną wprost z ogródka, w którym bawiła się Katiusza.
Katiusza Stratonowicz - Катюша Стратонович – urodziła się 2 stycznia 1890 roku, zmarła 21 stycznia 1905 roku. Kim była? Zapewne córką oficera służącego w tutejszych koszarach, albo też jakiegoś wysokiego carskiego urzędnika przysłanego do Ciechanowa.
Widać, że śmierć dziecka jest trudna dla każdego rodzica, niezależnie od narodowości. Oceniając kształt nagrobka i kunszt jego wykonania, można się tylko domyślać, jak bardzo rodzice przeżyli śmierć swojej córki.

Można by rzec, parafrazując naszego poetę Jana Kochanowskiego:
„Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim
Moja droga Katiuszo tym zginieniem swoim...”







Druga ciekawostka to grób Iwana Maksymowicza Slipczenko (Иван Максимович Слипченко – to zapis we współczesnej transkrypcji). Slipczenko to carski oficer, podpułkownik służący w 32 Kremenczuckim Pułku Piechoty (32-й пехотный Кременчугский полк), stacjonującym do 1911 roku w ciechanowskich koszarach, przy obecnej ul. Wojska Polskiego. Urodził się w 1854 roku, zmarł w 1906 roku.
W tych samych koszarach w okresie międzywojennym stacjonował 11. Pułk Ułanów Legionowych im. Marszałka Edwarda Rydza Śmigłego.

Ciekawa jest historia samego 32 Kremenczuckiego Pułku Piechoty. W 1911 roku przeniesiono go do Warszawy. W sierpniu 1914 roku, kiedy rozpoczęła się I wojna światowa, pułk ten zaatakował Prusy i wziął udział w słynnej bitwie pod Tannenbergiem, wchodząc w skład:
- 2-ej Armii „Narew” pod dowództwem Generała Aleksandra Samsonowa,
- XV-go Korpusu pod dowództwem Generała Mikołaja Martosa,
- 8-ej Dywizji Piechoty.

Carski XV Korpus Armijny był jednym z pięciu korpusów biorących udział w Bitwie pod Tannenbergiem, centralnym, i jako taki przyjął na siebie najsilniejsze niemieckie uderzenie. Wielu zginęło, większość dostała się do niewoli wraz z Generałem Martosem, nielicznym udało się uciec.



Kolejne dwa ponad 100-letnie groby rosyjskich oficerów 32-go Kremeńczuckiego Pułku Piechoty. Obaj zmarli bardzo młodo. Chyba już nigdy nie dowiemy się w jakich okolicznościach. Pomniki stoją blisko siebie, niczym bracia, jak żadne inne na tym cmentarzu. Prawy niestety utracił krzyż.
W lewym grobie leży porucznk 32-go Kremenczuckiego Pułku Piechoty Fiodor (Teodor) Andriejewicz Zienow (Феодор Андреевич Зенов), który zmarł w 1900 roku w wieku 36 lat.
W prawym grobie - tym bez krzyża - leży Aleksander Nikołajewicz Prigorowski (Александр Николаевич  Пригоровскій), podporucznk 32-go Kremeńczuckiego Pułku Piechoty. Zmarł w 1898 roku w wieku zaledwie 26 lat.
Kim byli? Pewne elementy pisowni oraz tłumacz internetowy wkazują, że mogli być Ukraińcami w sużbie cara. Wszak Ukrainy, tak samo jak i Polski, nie było w tym czasie na mapie Europy.
Trudno to rozstrzygnąć, bo nie jestem językoznawcą. Mam wrażenie, że rosyjski jest tu pomieszany z ukraińskim. A może to kamieniarz był pochodzenia ukraińskiego i napisał nazwiska ze słuchu, tak jak umiał?










4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy musi być ten cmentarz, jak wynika z opisu i fotografii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary i ciekawy, Jeszcze muszę tam wócić, bo zostały nie odwiedzone miejsca, które mogą kryć kolejne tajemnice. Niestety, jak twierdzą mieszkańcy Ciechanowa, aktualnie cmentarz jest w majestacie prawa dewastowany. Przez wiele lat był już zamknięty dla nowych pochówków, Teraz nowe groby wypierają te stare.

      Usuń
  2. A mógłym przy okazji Pana następnej wizyty na cmentarzu poprosić o zdjęcia nagrobków Powstańców Styczniowych?

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisownia "przypominająca" język ukraiński wynika z różnicy cyrylicy sprzed rewolucji 1917 roku. Kilka liter zostało zmienionych lub usuniętych wtedy

    OdpowiedzUsuń